top of page

Dzień 7

Wnętrze namiotu naciąga słońcem. Namiot złapał w swoje poły trochę wiatru, ja łapię trochę snu. Dogrzewam się herbatą, dorzucam do pieca gorący makaron. Zdejmuję skafander, wyplątuję się z folii NRC. Pakowanie. Otwieram drzwi do przestrzeni. Słonecznie, lekko wieje. Można ruszać.

Wieje znośnie, za to nieznośnie zaczynają boleć kostki. Ciągłe balansowanie, rozjeżdżanie się nart na lodzie, stabilizacja – zrobiły swoje. Oprócz efektów wizualnych, tych pięknych filetów, żółci i zieleni, doszedł kłujący, przeszywający ból. Ale to jest w głowie. I tak trzeba iść. Po godzinie lekcyjnej i kolejnej lekcji walki z własną głową ból rozchodzi się po kościach. Po kostkach.

Dziś mimo słońca nie robi się cieplej. Jest za to przejrzyście i prawie bezwietrznie. Wreszcie widać obie części mroźnego imadła. Lodowce.

Hofsjökull jest lodową wyspą pośrodku zamarzniętego morza. Langjökull wydaje się zapraszać na swój łagodny stok. Oślą łączkę. Żadnych głazów. Można by tak wspiąć się na grzbiet i sunąć sobie bez przeszkód. Patrzę na labirynty skał przede mną i zaczynam się nad tym poważnie zastanawiać. Tylko kostki… Najbardziej odzywają się na skosach, wzniesieniach. A przede mną kręty, ale w miarę równy teren. I wbijając się na lodowiec musiałbym nadłożyć sporo kilometrów. Poza tym, przysypany śniegiem, może kryć i zapewne kryje w sobie rozpadliny. Rezygnuję z tego planu.

Wyłączam GPS. Na horyzoncie wyraźnie rysują się punkty orientacyjne. Namierzam się tylko po wyjściu z polawowych labiryntów, kiedy zmieniam pozycję względem gór.

Nie czuję zmęczenia, a to już siódmy dzień racji poniżej 1500 kcal dziennie. Odkryłem, że w warszawskim Sklepie podróżnika, gdzie zaopatrywałem się w batony energetyczno-białkowe, sprzedawca podał mi błędne dane dotyczące wartości kalorycznych. A ja tego nie zweryfikowałem. Podał wartość dla 100 gram, a batoniki są lżejsze. Mniejsza racja. Mniejsza z tym. Czasami gdzieś tam w środku odzywa się głód. Nie wpuszczam go do głowy, więc tylko pojękuje, jak z jakiegoś lochu i ten jęk się rozchodzi echem, aż po uszy. Śmieszne uczucie. Znowu kluczę wśród głazów.

Robię kilka postojów w ciągu dnia: na kilka łyków herbaty, kilka kęsów batonika, kilka zdjęć. Kilka – to wyraz dnia. Kilka objazdów, kilka ślepych zaułków. Szkoda, że nie mogę powiedzieć – kilka stopni mrozu. Niechby nawet kilka-naście. Cały czas poniżej -20.

Zimno. Mam zamiar skorzystać z dobrej pogody, rozbić się jeszcze w promieniach słońca i wbić do namiotu za jasności. Bo czarno widzę tę noc. Rozpoczynam poszukiwania, oczywiście, głazu. Znajduję trzy. Kamienny Althing.

Licznik zatrzymał się na 22 km. Cumuję. Wiatr pozwala się rozbić szybciej niż zwykle. Zarządzam trening biegowy i rozgrzewam się od środka, biegając wokół namiotu. A wokół słońce zaczyna malować góry, jak kapryśny pejzażysta. Ciągle zmienia wizje. Błękity, pomarańcze, czerwienie…?

Ciągle w ruchu, dokarmiam się resztką batonika, a słońce karmi mnie iluzją: lodowiec rozpalił się jak magma. Precyzując: to jest kolor stygnącej magmy. Ja też zaczynam stygnąć. Oddalam się trochę od obozowiska, bo według danych GPS powinien gdzieś tu być emergency shelter. Obchodzę lekko pagórkowatą okolicę, żeby się upewnić. Nie ma.

Po chwili z palety kolorów znikają jasne i ciepłe barwy. Znikam w namiocie. Czas na obiadokolację. Drętwiejącymi palcami zapisuję dziennik podróży. Ogrzeję je zaraz trzymając torebkę Adventure food. Wszystko w odpowiedniej kolejności.

Myślałem, że może uda mi się zobojętnieć. Nic z tego. Nie w takim stopniu. Nie w tylu stopniach. Termometr znów pokazuje -19. Wskazówka nie przekracza dwójki, choć prawie jej dotyka. Ciekawe, czy nad ranem, kiedy majaki przybierają na sile, temperatura spada jeszcze niżej. Gdzieś tam słyszę łopotanie, a pod powiekami przesuwa mi się balon z obrazu Beksińskiego, z napisem Never more. Czuję jakąś dziwną, bezosobową obecność. Strzępki snu, jak marne resztki odzienia na ciele Ötzi – człowieka z lodowca. Byle do rana.


RECENT POSTS:
SEARCH BY TAGS:
No tags yet.
Partnerzy strategicznni
Strategic partners
Wsparcie sprzętowe * Support
Pomoc organizacyjna i sprzętowa
Logistics and support
Patronat medialny * Patronage
  • Facebook Vintage Stamp
OSTATNIE WPISY * RECENT POSTS:
SEARCH BY TAGS:
No tags yet.
bottom of page